7. Psychologiczna problematyka resocjalizacji

Resocjalizacja to proces uspołecznienia zachodzący u osobnika asocjalnego. Mózg ludzki nie tylko gromadzi i przechowuje doświadczenie, jest także zdolny do przeorganizowywania go, wprowadzenia doń odpowiednich poprawek, jeżeli człowiek znajdzie się w odpowiednim otoczeniu. Zjawiska społecznej readaptacji były jeszcze rzadziej badane w psychologii niż socjalizacja dziecka, można jednak przypuszczać, z dużym prawdopodobieństwem, że mechanizmy uczenia się czynne przy resocjalizacji są zasadniczo takie same jak przy socjalizacji, z tym tylko, że muszą one przezwyciężyć opór, jaki nowemu doświadczeniu stawia-na zasadzie “homeostazy psychicznej” (por. “Psychologia kliniczna w zarysie”, s. 35) – dawne, asocjalne doświadczenie.
Problematyka resocjalizacji wypływa z analizy stosunków panujących w przeciętnym tradycyjnym, represyjnym więzieniu karnym. Tym, co się tu rzuca w oczy, jest negatywna postawa więźniów wobec więzienia jako instytucji i wobec personelu więziennego, przejawiająca się w różnorodnych zachowaniach typu walki i obrony. Należą tu np. rozmaite formy samouszkodzeń. Badania nad motywacją automutylacyjnych zachowań w więzieniu wskazują, że są to akty skierowane przeciw więzieniu. Osobnik w ten sposób bądź to protestuje przeciw złemu traktowaniu, bądź też zwraca na siebie uwagę personelu i usiłuje wymóc na nim przez to zaspokojenie pewnych potrzeb, których inaczej nie może – czy nie spodziewa się zaspokoić, np. wydostanie się z celi, w której czuje się źle, skierowanie pod opiekę lekarza itd. Podobną motywację mają głodówki. Oprócz tego spotykamy w więzieniu akty otwartej, werbalnej i fizycznej agresji w stosunku do funkcjonariuszy, oszukiwanie ich, reakcje niesubordynacji i ne-gatywizm, a także wrogie izolowanie się, niezwracanie uwagi na funkcjonariuszy i ich polecenia (Paryzek L., 1965; Waligóra B., 1965; Superczyń-ska B., 1967; Różański K., 1967; Zurawski J., 1967).
r Zachowań takich nie można przypisywać-jak to się nieraz robi w praktyce-wyłącznie wypaczeniom osobowości więźniów; w znacznym /stopniu, a w niektórych przypadkach nawet wyłącznie, są one produktem [specyficznych więziennych warunkach życia. To, że więzień przychodząc do więzienia ma wobec niego postawę negatywną, jest najzupełniej zrozumiałe: Wykraczał on przecież nieraz świadomie i celowo przeciw obowiązującym w społeczeństwie zasadom współżycia i jest z góry nastawiony na to, że spotka się z represjami. Istotne jest ito, że te oczekiwania spełniają się. Życie w tradycyjnym więzieniu podporządkowane jest wymaganiom regulaminu, nastawionym głównie na zabezpieczenie skutecznej izolacji więźnia od świata zewnętrznego i wyegzekwowanie przestrzegania dyscypliny, a bardzo różniącym się od normalnego kodeksu uspołecznionego postępowania. Przepisy regulaminu są obwarowane karami dyscyplinarnymi, wymierzanymi formalistycznie, bez wnikania w motywy i uwarunkowanie wykroczeń. Stosunek władz więziennych do więźniów jest w najlepszym razie bezosobowy, surowy i bezwzględny, a na ogół funkcjonariusze traktują ich jako niebezpiecznych i szkodliwych wyrzutków społeczeństwa, itzn. odnoszą się do nich niechętnie. Wydaje się oczywiste, że takie postępowanie z więźniami, na tle ogólnie trudnych warunków życia w więzieniu (pozbawienie wolności i płynąca stąd deprywacja szeregu potrzeb), musi jeszcze nasilić u nich negatywną postawę wobec więzienia, często potęgując ją do prawdziwej, pełnej goryczy nienawiści. W rezultacie pobyt w więzieniu nie tylko nie oddziałuje resocjalizujące, ale nasila jeszcze aspołeczne postawy więźnia i przyczynia się do dalszego-wyobcowania go ze społeczeństwa ludzi wolnych.
Taki stan rzeczy sprzyja powstawaniu tego, co się powszechnie nazywa “drugim życiem” więźniów. Negatywna postawa wobec więzienia i funkcjonariuszy więziennych, wspólna dola, a także zbliżone doświadczenia przestępcze łączą więźniów w grupy, w których panują określone obyczaje, obowiązują normy i wzorce postępowania sprzeczne z normami akceptowanymi w społeczeństwie, więźniowie mają nawet swoisty żargon, którym posługują się we wzajemnych kontaktach. Ideałem naczelnym kultury tego światka jest odwaga, wytrzymałość na ból (stąd wysoko ceniony jest tu wzorzec samouszkadzania się), siła fizyczna i zaradność, a przy tym absolutna solidarność w konfliktach z funkcjonariuszami. W takich warunkach więzień umacnia się w aspołecznej postawie wobec świata ludzi wolnych, przechodzi przy tym swoistą szkołę dyscypliny, polegającej na podporządkowaniu się “atamanom” i uzupełnia swoje przestępcze wykształcenie. Równocześnie jednak pozbywa się osamotnienia i zyskuje poczucie przynależności i własnej wartości, nie mówiąc już o konkretnych korzyściach, jakie nieraz potrafi mu zapewnić zorganizowana grupa przestępcza.
Wydaje się rzeczą jasną, że takie wykonywanie kary pozbawienia wolności jest sprzeczne ze wszystkimi postulatami pedagogiki i nie może spełnić funkcji resocjalizacyjnej. I wymagania, jakie stawia się tu więźniowi, znacznie odbiegają od tych, które zakłada kodeks uspołecznionego postępowania, i sposób ich egzekwowania za pomocą kar dyscyplinarnych nie bierze pod uwagę praw, którymi obwarowana jest u człowieka efektywność karania, i cały sposób traktowania więźniów stanowi raczej model tego, jak nie należy się odnosić do innych ludzi, niż prawidłowy wzór uspołecznienia. “Wychowanie” w tradycyjnym więzieniu dałoby się raczej porównać z tresurą dzikich zwierząt, mającą na celu przystosowanie ich do warunków życia w izolacji, a nie ma nic wspólnego z przygotowaniem człowieka do życia na wolności. Efektem może być tu co najwyżej nabycie nowych technik umożliwiających skuteczne unikanie represji, ale nie uspołecznienie osobowości.
Jeśli więc traktuje się na serio postulat resocjalizacji, należy sposób wykonywania kary więzienia przeorganizować, tak aby i warunki życia w więzieniu i postawa, jaką zajmują wobec więźniów władze więzienne oraz cały personel zostały podporządkowane idei wychowawczej, opartej na wiedzy z zakresu psychologii i pedagogiki. Można by powiedzieć, że resocjalizacja wymaga konsekwentnej pedagogizacji sposobu, w jaki wykonuje się karę pozbawienia wolności.
8. Zasady resocjalizacji
Zasady organizacji więzienia jako instytucji resocjalizującej zostały w naszej literaturze omówione obszernie przez Świdów (1961, s. 44-68) Jako program eksperymentalnego zakładu w Szczypiomie. Szesnaście postulatów wysuniętych w ich książce zachowuje nadal swój walor, niezależnie od tego, że ich realizacja w okresie 9-letniej praktyki Szczypiorna wywołała pewne dyskusje i zastrzeżenia. Nie powtarzając wywodów Swi-dów, spróbuję podkreślić tylko kilka głównych aspektów pedagogizacji kary więzienia, a mianowicie a) ogólny charakter zakładu resocjalizacyjnego jako modelu środowiska społecznego, b) stosunek personelu do więźniów, c) organizację życia w zakładzie oraz d) materialne warunki więzienia jako czynnik resocjalizacji.
a. Więzienie jako środowisko społeczne
Jeśli pobyt w więzieniu nazywa się “karą”, nie jest to kara rozumiana jako jednorazowe, przykre dla karanego oddziaływanie ze strony otoczenia. Więzienie, w którym człowiek przebywa przez kilka, a nawet kilkanaście lat, stanowi raczej odrębne środowisko wymagające przystosowania, a to znaczy nabycia nowych motywów, umiejętności i sprawności. W więzieniu represyjnym niewątpliwie iteż zachodzi takie przystosowanie, jednakże z uwagi na swoiste warunki zewnętrzne prowadzi ono – jak była mowa-raczej do pogłębienia asocjalności niż do resocjalizacji, a umiejętności tu nabywane są bardzo różne od tych, które są potrzebne człowiekowi do życia na wolności. Jeśli więc pobyt w zakładzie ma człowieka uspołecznić, należy stworzyć takie warunki, aby przystosowanie do nich prowadziło do ukształtowania potrzeb i umiejętności istotnych dla normalnego życia społecznego. Innymi słowy, więzienie represyjne powinno ustąpić miejsca zakładowi zorganizowanemu jako model normalnego środowiska społecznego, w którym osobnik asocjalny miałby okazję do wtórnego społecznego treningu i nadrobienia zaległości w dotychczasowym swym rozwoju. Więzienie powinno więc dawać człowiekowi okazję do wszelkich form aktywności, istotnych dla normalnego życia, pracy zgodnej z uzdolnieniami i zainteresowaniami, nauki, wartościowych rozrywek kulturalnych i ćwiczeń fizycznych, a ponieważ wszędzie tu zachodzi konieczność stykania się z innymi i współdziałania z nimi – do właściwego kształtowania społecznych kontaktów z innymi ludźmi.
Nie możemy, oczywiście, zapomnieć o tym, że mamy do czynienia z ludźmi asocjalnymi, mającymi predyspozycje do zachowań aspołecznych. Dlatego w zakładzie resocjalizacyjnym konieczny jest również regulamin określający wymagania, jakie stawia się więźniom, i obwarowujący je określonymi karami. Jednakże regulamin dostosowany do celów resocjalizacji powinien kłaść nacisk przede wszystkim na właściwe, poprawne społecznie formy zachowania, a nie – jak w zakładzie represyjnym – na zapewnienie izolacji i dyscypliny. Zapewne – izolacja jest konieczna, więzienie ma przecież chronić społeczeństwo przed szkodami ze strony osobników asocjalnych, ale nie to jest istotą resocjalizacji. Zasadniczym jądrem regulaminu więziennego musi być ten sam kodeks moralny, który obowiązuje również na wolności.
Niewątpliwie – ani okazja do aktywności społecznej, ani wymagania najlepiej nawet pomyślanego regulaminu same przez się, automatycznie nie mogą wpłynąć resocjalizujące, skoro więzień nie zechce skorzystać z tych okazji i nie będzie podporządkowywał się regulaminowi. Idzie więc o to, aby pobudzić go do społecznie użytecznej działalności, bo dopiero ona może zmienić jego dotychczasowe wadliwe schematy zachowania. I w tym tkwi właściwe sedno resocjalizacji. Niektórzy penitencjarzyści szczerze, ale naiwnie, wyobrażają sobie, że problem aktywności więźnia można rozwiązać po prostu karząc go za niekorzystanie z okazji do działań użytecznych, za wykręcanie się od pracy, od nauki itp. Taka taktyka pobudzania aktywności jest jednak tylko przeniesieniem na resocjalizację zasad znanych z tradycyjnego więzienia represyjnego. Represjami można złamać człowieka i zmusić go do pewnych zachowań, których się od niego wymaga, ale będzie to tylko przystosowanie powierzchowne, kryjące nadal postawy aspołeczne, nie inaczej niż w więzieniu tradycyjnym. Uspołecznienia nie można uczyć tak jak szczury uczy się wykonywać działania zapobiegające uderzeniu prądem.
Droga do resocjalizacji prowadzi przez wzbudzanie pozytywnej motywacji do działalności społecznie użytecznej, zainteresowania dla ofiarowanych przez zakład okazji do pracy czy nauki, a przede wszystkim – przez zachęcanie do zmiany dotychczasowego, wadliwego modelu życia. Więzień musi zdawać sobie sprawę z tego, że jego izolacja nie jest aktem złośliwości, ale konieczną samoobroną społeczeństwa przed dalszymi szkodami z jego strony, a więzienie to nie miejsce kaźni, – ale przeciwnie -• środowisko stwarzające okazję do tego, aby nauczył się sensowniej niż dotychczas układać sobie życie. Od niego samego tylko zależy, czy i jak skorzysta z tej okazji; personel zakładu jest gotów udzielić mu w tym kierunku wszelkiej pomocy. Podkreśla to bardzo słusznie jako podstawową zasadę resocjalizacji K. G. Sturup, kierownik duńskiego zakładu dla recydywistów w Herstedvester (1961, s. 24 – 25). To samo twierdzą we wspomnianej pracy Świdowie (1961, s. 43), zaznaczając, że tylko w ten sposób można zapobiec u młodocianych wystąpieniu postawy typu: “co ja poradzę, że taki jestem, to wy macie mnie wychować”, która wręcz uniemożliwia resocjalizację, a może nawet sprzyjać pretensjom, bezczelności czy wręcz szantażowaniu personelu.
Wielu więźniów, szczególnie pierwszy raz karanych, spontanicznie wykazuje taką motywację, myśli o tym, jak urządzić sobie życie po wyjściu na wolność i układa plany na przyszłość. Zadaniem więzienia jest podtrzymać tę niesłychanie cenną aktywizację społeczną więźnia i pomóc mu w realizacji planów, kiedy indziej jednak musi się ją dopiero pobudzić. Zapewnienie sobie dobrej woli i współpracy więźnia jest w każdym razie podstawowym problemem reedukacji i jeśli się tego nie osiągnie, trudno myśleć o skutecznym oddziaływaniu na .niego.