DEONTOLOGIA A PRAWO NATURALNE Magdalena SZYMAŃSKA

Każda nowa sytuacja zawodowa wynikająca z postępu wiedzy winna stać się podstawą, sformułowania określonej normy postępowania. Postęp w medycynie, w naszej epoce jest tak szybki, że daleko wyprzedza refleksję prawniczą i etyczną. Potrzebą chwili jest więc wzbogacenie arsenału deontologicznego, aby ułatwić stworzenie właściwej płaszczyzny dla stosunków lekarz-pacjent.
Etyka lekarska wymaga bowiem od lekarza odpowiedniego stosunku do chorego nie dlatego, żeby go uchronić przed odpowiedzialnością, ale przede wszystkim w interesie cierpiącego, którego lekarz powinien ratować i mu pomagać.
Absolutyzowana wolność w naszym zawodzie staje się szczególnie
niszcząca, kiedy zostaje oderwana od prawdy, a sama prawda jest rozumiana utylitarnie. Zmianę tę łatwiej zauważyć, gdy porówna się współczesność z epokami wcześniejszymi.
Kultura średniowieczna, która była znacznie zdrowsza od naszej, miała wyraźny walor kontemplacyjny. Człowiek nie uznawał siebie za twórcę, kreatora prawdy, gdyż wiedział, że prawda jest niezależna od niego, przekracza go i jest dana w ten sposób, że trzeba ją rozpoznać i przyjąć. Człowiek średniowiecza słuchał, przyjmował i podziwiał.
Człowiek współczesny uznaje się za twórcę prawdy. Prawdziwe jest to, co, ja uznaję za prawdę; przestaję słuchać i przyjmować, a tylko chwytam w siatkę mych wyobrażeń i pragnień fakty, które je potwierdzają; przestaję podziwiać, bo tylko ja jestem godny podziwu, a prawda jest pragmatyczna, 68

czyli powinna mi służyć. Kultura współczesna tracąc walor kontemplacyjny, stała się kulturą utylitarną, kulturą użycia.
Wybitny autorytet naszych czasów – Jan Paweł II wyraża się w następujących słowach: “Utrata obiektywnej prawdy prowadzi do subiektywizmu, kiedy to człowiek nie przyjmuje już prawdy o dobru i złu jako jedynego i niepodważalnego punktu odniesienia dla swojej decyzji, ale kieruje się wyłącznie subiektywną i zmienną opinią lub po prostu swym egoistycznym interesem i kaprysem”.