Chirurgia światowa, w tym i polska, zmienia swe oblicze bardziej
w ciągu ostatniego czterdziestolecia niż w ciągu swojej całej historii.
Najdawniejsza część chirurgii, istniejąca i dzisiaj a polegająca na usuwaniu clkorobowo zmienionych tkanek, wzbogacona została ostatnio o chirurgię ja
rekonstrukcyjną i fizjologiczną modyfikującą działanie poszczególnych
narządów.
W dobie obecnej nie można oddzielić chirurgii od ogólnej medycyny,
a chirurg musi być lekarzem umiejącym operować.
Minęły jednak czasy chirurgii dawnej, bojowej, opierającej się
na błyskotliwości działania, szybkich decyzjach i manualnej taktyce. Brak dzisiaj miejsca na tzw. “złote ręce” chirurga czy “chirurgiczny temperament”. Chirurg obecnie winien znać nie tylko anatomię, fizjologię i operacyjną takTykę ale też biologię, biofizykę, biochemię, elementy genetyki, cybernetyki czy elektroniki. Nowe specjalności zabiegowe, metody badawcze, diagnostyczne i lecznicze stały się codziennością. Chirurgia już dzisiaj posługuje się komputerami, laserem, elektroniczną kontrolą złożonych układów biologicznych. Pojawiły się nowe potężne leki, nowe możliwości anestezjologii, udoskonalenia techniczne związane z chirurgicznym postępowaniem. Rozwija
27
się biomedycyna, powstają nowe wąskie specjalności w ramach uprzednio
rozumianej, ogólnej chirurgii.
Postęp techniczny chirurgii jest więc zadziwiający. Niektórzy przewidują, że po 2000 roku powstanie chirurgia bez chirurga i skalpela, a operowanie polegać będzie na zasadzie odpowiednio zaprogramowanych, nieomylnie działających komputerów (I). ‘
Ten wspaniały rozwój chirurgii niesie za sobą niepodważalne korzyści. Chirurgia wkroczyła praktycznie do wszystkich narządów ciała ludzkiego. Transplantologia jako przykład chirurgii rekonstrukcyjnej postępuje dynamicznie. Czy jednak w tym imponującym technicznie rozwoju nie ma zagrożenia? Może być, o ile zmieni się stały problem medycyny – lekarz wobec ludzkiego cierpienia. Zagadnienie to musi mieć nadal podstawowe znaczenie w całej filozofii naszej specjalności. Chirurg styka się stale z tyloma różnymi sytuacjami, ludzkimi indywidualnymi sprawami, że nie można sobie wyobrazić, by najbardziej precyzyjne i najdoskonalsze aparaty mogły by go zastąpić. Papież Jan Paweł II w przesłaniu do polskich chirurgów akcentując istotny w dobie obecnej rozwój techniki medycznej pisał: “…Wasze zadanie, drodzy chirurdzy, nie może ograniczać się tylko do poprawnej sprawności zawodowej, ale musi znaleźć oparcie w wewnętrznej postawie, którą nazywamy “duchem służby”. Oznacza to, że pacjent, któremu ofiarujecie Waszą troskę, Waszą wiedzę i czas, nie jest anonimową jednostką, lecz osobą odpowiedzialną, która winna współuczestniczyć w poprawie własnego zdrowia”. I dalej: “Jako chirurdzy stoicie wobec człowieka w całej prawdzie jego organizmu, jego ciała. Łatwo tutaj o wyizolowanie problemów technicznych związanych z postępowaniem w określonym stanie chorobowym od całościowego widzenia osoby chorego, obejmującego wszystkie aspekty podmiotu. Trzeba o tym przypomnieć, kiedy w naukach medycznych zauważa się dążenie do specjalizacji w dziedzinie każdej z dyscyplin. Rozwój jest nieunikniony. Niemniej jednak nie można ustawać w wysiłkach, ażeby
28
uwzględnić jedność istoty ludzkiej, jedność, która wyraża się nie tylko we współdziałaniu wszystkich funkcji cielesnych, ale także we współzależności zachodzącej pomiędzy sferą cielesną, uczuciową, intelektualną i duchową…”. W dalszych rozważaniach Jan Paweł II zachęca usilnie chirurgów aby swoją specjalność coraz bardziej humanizować, aby więź z chorymi wychodziła poza formalny, profesjonalny stosunek. Kontynuując ten wątek Ojciec Święty stwierdza: “…W dobie dzisiejszych zwycięstw techniki istnieje pokusa, by swoją pracę lekarza chirurga potraktować wyłącznie jako zawód. Wydaje się, że wystarczy prawo wykonywania zawodu, ustawa o zawodzie lekarza. Z jednej strony supernowoczesna technika chirurgiczna, z drugiej strony zagubiony w świecie niepowtarzalny człowiek. I tu otwiera się problem. Przecież ta cała techniczna doskonałość powinna być dla człowieka, chorego człowieka. Człowiek chory nie może mieć przed sobą tylko maszyny czy komputera ale musi mieć przede wszystkim drugiego człowieka. Tym człowiekiem jest lekarz. Zaś lekarzowi, do zrozumienia chorego człowieka jest potrzebna nie tylko technika, ale jego własne sumienie, własna mądrość i bezgraniczna uczciwość. To tutaj właśnie potrzebna jest etyka, która reguluje to odniesienie…”.
W zakończeniu Jan Paweł II apeluje: “…Miejcie na uwadze zawsze godność ciała ludzkiego, które jest ciałem osoby. Jako chirurdzy, nie dopuśćcie, by ludzkie ciało traktowano jako prosty zespół biologiczny. Nie dopuśćcie do takiej sytuacj i, aby ciało było traktowane w sposób czysto instrumentalny, czy nawet komercyjny. W ten sposób Wasza działalność stanie się wyrazem wielkiego powołania” (2). Tyle Papież Jan Paweł II.
W tym przesłaniu daje się jednoznacznie odczuć troskę Ojca Świętego, nie tylko jako zwierzchnika Kościoła, lecz także jako człowieka, któremu los nie poskąpił zwyczajnych, ludzkich doświadczeń, wielokrotnego poddawania się zabiegom chirurgicznym. Stąd też wynika proste przełożenie tych słów na naszą codzienną, chirurgiczną działalność. Brak przestrzegania zawartych
29
tam treści może prowadzić do choroby polskiej chirurgii. Nie trudno o tą przypadłość, zwłaszcza gdy musimy sprostać wyzwaniom współczesności. Jakże łatwo popaść w konflikt z własnym sumieniem, a może nawet prawem.
Obecne problemy moralno-etyczne i deontologiczne chirurgii
są w olbrzymiej mierze zagadnieniami natury filozoficznej, w których przeszczepianie narządów ludzi budzi poważne wątpliwości i rozterki tej natury (1).
Ogólnie pojęte sprawy transplantologii nabrały już obecnie rangi
ogólnomedycznej, przy bardzo aktywnym udziale chirurgów.
Wielospecjalistyczne zespoły dokonują pobierania i przeszczepiania
narządów, oceny immunologicznej, postępowania okołooperacyjnego. Nie mniejsze problemy dotyczą jednak pozyskiwania narządów, w stanie śmierci pnia mózgu, osoby uznanej za zmarłą (3).
Z tego zaczęły powstawać pytania dotyczące relacji pomiędzy działaniami lekarskimi związanymi z uzyskiwaniem narządów a etyką, z której wynika deontologia – nauka o powinnościach.
Wynika z tego konieczność odpowiedzi na pytanie, czy lekarzowi wolno robić wszystko co stało się w medycynie możliwe ?
Nakazuje to przypomnienie pojęcia “dobra najwyższego” – summum bonum, które funkcjonuje od stuleci, mimo zmian w koncepcjach filozoficznych. O ile uznajemy życie za najwyższe dobro, to każdy człowiek ma prawo do leczenia, w tym do tych jego najnowszych metod (4). W takich sytuacjach podejmując decyzję przeszczepu nerki od osoby zdrowej lekarz nie może nakłaniać kogokolwiek do podjęcia takiej decyzji. Wola dawcy winna być w pełni świadoma, a on sam poinformowany o ryzyku związanym z utratą nerki. W takich sytuacjach dawca uznaje za większe dobro możliwość ratowania kogoś bliskiego, lekarz obiera mniejsze zło, którym będzie ograniczenie wydolności biologicznej dawcy w zestawieniu z nieuchronną śmiercią innej osoby w sytuacji niewykonania przeszczepu (4). Pobieranie narządów 30
do przeszczepów od zmarłych dawców napotyka na szereg, trudnych, niekiedy do wyjaśnienia sprzeciwów. Wynika to między innymi z braku pełnego społecznego uświadomienia co do definicji śmierci. Do ustalenia śmierci mózgu (pnia mózgu) nie są potrzebne żadne wyszukane metody badawcze i jest to możliwe w każdych warunkach. Rozpoznanie tego stanu nakazuje przerwanie wentylowania zwłok, stosowania leków, technik medycznych i innych zbędnych już poczynań. Z etycznego i deontologicznego punktu widzenia stan taki pozwala, tam gdzie to możliwe, na szybkie pobranie narządów do przeszczepów, jako moralnego obowiązku stosowania wszelkich metod leczniczych (4). Postępowanie z punktu widzenia biorcy leży w jego żywotnym interesie, podczas gdy nie narusza najwyższych wartości dawcy, gdyż jest on osobą zmarłą. Nakazem chwili w takich sytuacjach jest, zgodnie z prawdą, wyjaśnienie rodzinie losów zmarłego, jako ewentualnego dawcy narządów. Są to sytuacje trudne, wymagające czasu, stosownej, spokojnej rozmowy. Tylko takie postępowanie ma szanse skutecznego przekonania. 3
Istotnym, z punktu widzenia deontologii lekarskiej, jest też postępowanie lekarzy, którzy zdając sprawę z faktu, iż chory nie żyje z powodu śmierci pnia mózgu, nie podejmują próby przekazania zwłok do pobrania narządów.
Transplantologia jest współczesnym wyzwaniem dla lekarzy,
prawników i zapewne najbardziej do społeczeństw, a więc do nas samych, jako potencjalnych dawców. Jak trudno poruszać się w tym zagadnieniu, jak łatwo o nieznajomość problemów związanych z ustaleniem kryteriów śmierci i innych dotyczących pobierania i przeszczepów. A przecież z drugiej strony jakie to wzniosłe i proste zarazem, że przez śmierć jednego człowieka można pokonać śmierć drugiego. Dopóki społeczeństwa, lekarze nie pojmą tej niezwykłej zależności, dotąd krążyć będą niepokojące wieści o sprzedawaniu narządów do przeszczepów, czy też braku skuteczności w postępowaniu leczniczym osób z ewentualną śmiercią mózgu. A tu już prosta droga do posądzenia o eutanazję.
31