Dlatego nieszczęścia, niezawinione cierpienia i ból, spadające czasami

na człowieka, osiągają tu sens głębszy, niejawny dla czystego rozumu. O tym, że człowiek z godnością, wytrwałością i nadzieją, powinien nieść brzemię swego losu, mówią Starotestamentowe przypowieści o Abrahamie i Hiobie. Abraham poprowadził swoje jedyne, tak drogie jego sercu, dziecko na śmierć, bo uważał, że taka jest wola Boga. Hiob nie zwątpił w istnienie Boga i sprawiedliwość bożą, pomimo niewyobrażalnych i niczym nie uzasadnionych cierpień, jakie go dotknęły w życiu. Obaj poczuli gorzki smak niezawinionego cierpienia, obaj też, czerpiąc siłę ze swej wiary, tj. ufając, że ma to sens, widoczny przynajmniej dla Boga, zdołali te cierpienia udźwignąć. Według Otto, Hiob jest przykładem człowieka, który odkrył tajemnicę boskości “w jej czystej irracjonalnej postaci” (por. R. Otto, 1968, s. 113-114), co pozwoliło mu wytrwać w jego ciężkiej próbie.
Wiara nie tylko pomaga chrześcijaninowi godzić się ze swym losem. lecz jest także oparciem dla tych, co zbłądzili. Czerpią z niej nadzieję 14

na oczyszczenie, na zmazanie winy, bo Bóg jako kochający jest też miłosierny, wybaczający. Chrześcijaństwo uczy zatem jak żyć dalej, pomimo zhańbienia czy poniżenia.
W opisie bytowania ludzkiego schodzimy ciągle na poziom nieszczęść i cierpienia, jakie spotykają człowieka na ziemi, by pokazać, że religie wskazują, między innymi, jak je godnie znosić. Religia chrześcijańska, traktując człowieka jako dziecko boże, stworzone na obraz i podobieństwo Boga, musi uporać się jednak przez to z innym problemem: dlaczego człowiek w ogóle cierpi? Czyż nie powinien wieść dzięki temu żywota szczęśliwego i beztroskiego? Problem ten porusza biblijna przypowieść o Adamie i Ewie i grzechu pierworodnym.
Pierwsi ludzie zostali zatem stworzeni jako istoty wolne, mądre, wiodące szczęśliwe życie w Raju. Wolność swoją wykorzystali jednak przeciwko Bogu, łamiąc jego zakaz spożywania owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego. Zostali za to ukarani w-y-gnaniem z Raju, dlatego właśnie ludzie muszą wieść ciężki żywot człowieka śmiertelnego. To nie Bóg odpowiada zatem za aktualną kondycję ludzką; jest ona “skutkiem serii błędów i grzechów popełnionych przez przodków. (…) Gatunek ludzki jest rezultatem swych własnych czynów” – konkluduje Eliade (M. Eliade, 1988, s. 116). Oznacza to faktycznie, że mamy pewną skłonność do czynienia zła, co ujawnia się już w poczynaniach pierwszych rodziców. Musimy mieć zatem świadomość własnej słabości i ułomności, jak też nieustannie się z nią zmagać. Wyrazem tego jest nasz stosunek do postaci Adama i Ewy. “Ich postępek – pisze Kołakowski – spotkał się z wyrozumiałością: bo i któż potrafi się zawsze opierać pokusie?” (L. Kołakowski, 1988, s. SO). Człowiek musiał zostać ukarany, bo od początku przejawiał skłonność dorównania Bogu. “Był to największy grzech – pisze Eliade – jakie stworzenie mogło popełnić przeciw swemu Stwórcy” (M. Eliade, 1988, s. 118).
15

Jednakże mit upadku i wygnania nie jest do końca mitem pesymistycznym, choć czyni nas odpowiedzialnymi za nasz ciężki los. “Symbol wygnania – zauważa Kołakowski – zawiera też niewyraźną nadzieję Powrotu do utraconego domu i ufność, że ludzkie cierpienie nie okaże się mimo wszystko daremne, że coś ważnego zostało zyskane na ludzkiej drodze krzyżowej, coś, czego nie można by osiągnąć w inny sposób” (L. Kołakowski, 1988, s. 51). Wskazując na Raj jako miejsce utracone, mit ustańawia jednocześnie miejsce, do którego człowiek tęskni, miejsce, które może osiągnąć w przyszłości, jeżeli zniesie wszystkie ziemskie cierpienia i uda mu się poskromić własną naturę. Po raz kolejny cierpienie ludzkie zyskuje przy tym głębszy sens – będąc drogą pokuty, staje się drogą do zbawienia.
Mając w sobie skłonność do zła, człowiek potrzebuje pomocy i wskazówek ze strony Boga; jak realizować swoje życie, aby zapewnić sobie szczęście wieczne. Religia chrześcijańska opiera się na objawieniu boskim,
do czego nawiązuje Starotestamentowa przypowieść o Mojżeszu, któremu Bóg na górze Synaj objawił boskie przykazania – Dekalog. Normy w nim zawarte są wyrazem woli Boga, odbiciem odwiecznego prawa Bożego. “Bóg i bliźni pisze Paściak -zostali złączeni jako jeden przedmiot, a przekroczenia tych przykazań są grzechami przeciw Bogu, a nie tylko krzywdą przeciw ludziom” (J. Paściak, 1984, s. 169). Przykazania, obok opisu czynności kultowych, nawołują do ochrony rodziny (czcij ojca swego i matkę swoją, nie cudzołóż, nie pożądaj żony bliźniego), poszanowania prawa drugiego człowieka do życia (nie zabijaj), do prawdy (nie mów fałszywego świadectwa), do własności (nie kradnij, nie pożądaj rzeczy bliźniego) – wprost więc określają etos prawdziwego chrześcijanina, ustanawiają wartości, którym powinien służyć. Poprzez formę nakazów i zakazów, biblijny “Dekalog” jeszcze raz przypomina nam o ułomności naszej natury, która tylko poprzez stosowanie się do tych zasad, nie zaś samorzutnie, jest w stanie wydźwignąć się z upadku. Ale nie do końca.
16

Ludzie, podkreśla Kołakowski, nie mają dość siły, by sami uwolnić się od zła: piętno grzechu pierworodnego ciąży na nich nieuchronnie i nie można się go pozbyć bez pomocy zewnętrznej. (por. L. Kolakowski, 1984, s. 161). Nadzieja na uzykanie łaski bożej przenika postawę chrześcijańską. Jednakże dopiero faktycznie męczeńska śmierć Jezusa, syna Bożego, odkupuje w religii chrześcijańskiej grzech pierworodny i to jest ta “pomoc zewnętrzna”, na którą stawia chrześcijanin.
Wprowadzając postać Chrystusa weszliśmy już na obszar Nowego Testamentu. To on daje nam dopiero możliwość ostatecznej interpretacji etosu chrześcijańskiego. “Każde życie prawdziwie chrześcijańskie – pisze Kłoczowski – jest naśladowaniem Jezusa” (Kłoczowski, 1984, s. 208), stąd ‘, waga, z jaką traktuje się tu jego życie i naukę.
W Nowym Testamencie Chrystus pojawia się jako zapowiadany wcześniej Mesjasz, który, będąc Bogiem – Synem Bo’zym, żyje jednak i cierpi jak zwykły śmiertelnik. Jezus przynosi “dobrą nowinę”, czyli zapowiada rychłe nacwejście Królestwa Bożego i głosi potrzebę przygotowania się do niego, uczy miłości i przebaczenia, czyni też szereg cudów na ziemi. Przyciąga do siebie wyznawców, co wzbudza zaniepokojenie wśród władz Judei i doprowadza do skazania go przez Piłata na ukrryżowanie. Ostatnim widzialnym czynem Boga-człowieka jest jego zmartwychwstanie.
Spojrzenie na życie i śmierć Jezusa nadaje nowy wymiar cierpieniu ludzkiemu. Syn Boży, jak człowiek, cierpiał na ziemi w imię miłości do człowieka. Wobec męczeńskiej śmierci Jezusa za grzechy ludzkie, bledną nasze ziemskie cierpienia. Każde doświadczenie życiowe odnoszone jest teraz do Chrystusa, którego męczeństwo staje się kryterium wszystkiego, co jest przez człowieka przeżywane.
Nowy sens zyskuje też fakt śmierci człowieka. Chrześcijanin wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa, która to wiara jest podstawą wiary w jego przyszłe zmartwychwstanie i życie wieczne (por. M. Unamuno, 1984, s. 84).
17

Przeobraża się zatem interpretacja sensu życia człowieka. Chrystus odkupił
grzechy ludzkie i “pokazał”, że życie po życiu jest możliwe. W tym świetle
ziemski padół okazuje się być chwilką wobec perspektywy żywota wiecznego w pobliżu Boga. Dlatego tak wielką i budującą rolę odgrywa w życiu chrześcijanina tajemnica zmartwychwstania. Wiara wspiera się na tym fakcie wobec wątpliwości i ataków rozumu (Unamuno). .
Historia Jezusa stanowi też nowy dowód miłości bożej. Skoro Bóg
skazał syna swego na cierpienia i śmierć męczeńską, aby tą drogą odkupić grzechy nasze – to musi kochać ludzi. Również postawa Chrystusa – owo nachylenie się nad sprawami ludzi słabych i pokrzywdzonych, ludzi z marginesu, świadczy o wielkiej miłości Boga do człowieka. Człowiek może odwdzięczyć się tylko równie wielką miłością. Dlatego fundamentalną wartością w etosie chrześcijańskim jest miłość – i to miłość będąca miłością do Boga i do człowieka zarazem, bo – jak pisze Dodd – “kochać Boga to znaczy ‘ryć jak Jego dziecko; a żyć jak dziecko Boga, to odnosić się do bliźniego tak, jak Bóg się do nas odnosi” (Ch. H. Dodd, 1983, s. 64). Miłość do Boga powinna owocować zatem miłością do człowieka. Innego człowieka nie powinniśmy traktować jako kogoś obcego, lecz jako bliskiego właśnie, jako bliźniego. Każdy człowiek godzien jest naszej miłości, bo jest dzieckiem bożym. Stąd przykazanie: “kochaj bliżniego swego jak siebie samego”.
Życie Jezusa jest dla chrześcijanina przykładem życia przebaczającego
i miłosiernego. W jego słowach i czynach ożywa obraz pasterza, troszczącego się o każdą, najbardziej nawet zbłąkaną owieczkę. Chrystus zdążał do najbardziej potrzebujących, do tych, którzy byli chorzy na ciele czy duszy, do tych, którzy przytłoczeni byli poczuciem winy bądź nieszczęścia. On ich uznawał, ich miłował, im odpuszczał grzechy, przez co przywracał im szacunek do samych siebie i wyzwalał energię moralną. W “Kazaniu na górze” Chrystus mówi o błogosławieństwach, jakie spłyną na miłosiernych i ludzi czystego serca, na łagodnych i pokój czyniących, na tych, którzy się smucą i cierpią
18

prześladowania w imię sprawiedliwości.
Jezus rzuca przy tym nowe światło na rozumienie samego zjawiska sprawiedliwości. Prezentuje bowiem postawę dobroci przekraczającej zasadę sprawiedliwości – przejawia życzliwość wobec tych, co upadli i nawołuje do miłowania nieprzyjaciół. Będąc przenikniętym miłością człowiek powinien wyrzec się zatem wszelkich myśli o zemście i nienawiści. Według Kołakowskiego w tym właśnie tkwi cała siła chrześcijaństwa, która “objawia się w tym, że potrafi ono w świadomości jednostek ludzkich budować zapory przeciwko nienawiści. Istotnie, – pisze – sama wiara w Jezusa-odkupiciela byłaby próżna i martwa, gdyby nie pociągała za sobą rezygnacji z motywu nienawiści, niezależnie od okoliczności; gdyby po słowach” i odpuść nam nasze winy” chrześcijanie nie mieli powtarzać słów “jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Żądanie rezygnacji z nienawiści było wyzwaniem rzuconym przez Chrześcijaństwo ludzkiej naturze i takim pozostało” (L. Kołakowski, 984, s. 162).
Z jaką więc ostatecznie wizją natury ludzkiej oraz z jakim etosem, czyli zespołem norm i wartości, ustanowionych jako powinności wobec nas samych i innych ludzi, mamy tu do czynienia? Z natury swojej przejawiamy skłonność do zła, do niewłaściwego wykorzystywania danej nam wolności. Przepełnieni jednak uczuciem miłości, owocującym życzliwym stosunkiem człowieka do człowieka, jesteśmy w stanie powstrzymać najbardziej nawet negatywne uczucia, choćby zemsty czy nienawiści, jakie mogą się w nas rodzić i na tym polega nasza zasługa moralna.
Przedstawione tu interpretacje niektórych wątków biblijnych są tylko jednymi z możliwych – z istoty symboli wynika, iż dają one ciągle na nowo “do myślenia”. Skupiliśmy się tu szczególnie na sprawach ludzkiego cierpienia i śmierci, albowiem to one są, według wielu myślicieli, pra-glebą myślenia religijnego, a poza tym wypracowanie właściwego stosunku do tych zjawisk jest czymś niesłychanie ważnym, jeśli idzie o zawód lekarza, ciągle
19

ocierającego się o nie w swoim życiu. Nie wypunktuję to oczywiście wszystkich cech właściwych dla etosu lekarskiego, bo jest to temat na odrębny
artykuł, lecz zajmę się tylko tymi, na których pozytywny wpływ mają normy i wartości wypracowane przez chrześcijaństwo. Miało ono bowiem przeogromny wpływ na ukształtowanie się kultury europejskiej w ogóle, a jego wartości pretendują do miana wartości ogólnoludzkich i stanowią fundament
współczesnego etosu.
Moją, bynajmniej nie odkrywczą, tezą jest ta, iż chrześcijaństwo
pogłębiło stosunek człowieka do tak ważnych, również dla lekarza, kwestii, jak: znaczenie życia ludzkiego, wartość i ważność drugiej osoby, rozumienie i sens cierpienia i bólu w życiu człowieka oraz w szczególny sposób ustawiło człowieka wobec problemu śmierci. To, że działa w ogóle poskramiająco wobec niedoskonałości i słabości naszej natury, że sprzyja wyrabianiu postaw pozytywnych, stawiając zapory szerzeniu się nienawiści i przemocy, ma oczywiście wartość dla człowieczeństwa każdego człowieka, nie tylko dla lekarza, farmaceuty czy analityka medycznego.
Chrześcijaństwo krzewi postawę miłości i miłosierdzia wobec drugiego człowieka. Głosi przede wszystkim, wynikającą z tego, tezę o poszanowaniu ‘rycia drugiej osoby. Każde życie ludzkie jest samoistną wartością, każde ma swój indywidualny sens i wartość, pomimo cierpień, bólu, w jakich się realizuje; każde powinno być chronione. Powinniśmy uważać każdego człowieka za bliźniego swego, traktować go na równi z sobą, nie wyrządzać mu krzywdy i wybaczać mu, nawet jeśli on nie wydaje się tego godzien. Religia chrześcijańska szerząc od wieków tezę o ważności drugiej osoby, przyczyniła się i stale się przyczynia do wprowadzania w życie humanitarnych stosunków międzyludzkich. Wskazując na wagę życia ludzkiego i na powinności człowieka wobec człowieka – bliźniego, wypowiada jakby wprost również najważniejsze powinności lekarza.
20

Chrześcijaństwo wypracowało też wiele cennych postaw, jeśli idzie o stosunek człowieka do cierpienia, własnego i cudzego. Uczy, jak znosić cierpienie, jak go dżwigać, jak żyć z nim i jak się z nim godzić. Czyni to poprzez nadanie mu sensu – cierpię, choruję, ponieważ, będąc istotą niedoskonałą, grzeszyłem, ale poprzez cierpienie właśnie mogę odpokutować swą winę. Cierpienie ma tu wartość oczyszczającą i uszlachetniającą. Jeżeli nie czuję się winny, to powinienem traktować cierpienie jako nieodgadnioną wolę bożą, bo tylko Bóg wie, dlaczego mnie tak boleśnie doświadcza. Istotą tego podejścia jest nie tylko usensownienie cierpienia, lecz także uczynienie wartością dzielne jego znoszenie (poprzez przywołanie faktu męczeństwa Chrystusa za grzechy ludzkie). Człowiek, znając sens swego cierpienia, nie tylko lepiej je znosi, ale także, dzięki takiemu pozytywnemu nastawieniu, ułatwia samoleczenie.
Jeżeli cierpi drugi człowiek, to dzięki poznaniu sensu cierpienia w ogóle, można go lepiej rozumieć i prawdziwie współczuć, co też jest już pomocą w cierpieniu. Mając na co dzień kontakt z ludźmi cierpiącymi lekarz, dzięki takiej postawie, może w sposób bardziej humanitarny wykonywać swój zawód.
Z postawą dzielnego znoszenia cierpienia wiąże się postawa nadziei,
jaką zaszczepia człowiekowi wiara chrześcijańska, nadziei na powrót, dzięki ekspiacji, do Boga. Wpływa to również bezpośrednio na ukształtowanie się złagodzonego nieco stosunku do śmierci ludzkiej. Przestaje być ona czymś strasznym, tragicznym, nieodwracalnym, a staje się etapem na drodze do Raju. Równieź sam fakt bycia śmiertelnym znajduje tu swoje wytłumaczenie (skutek grzechu pierworodnego). Taka wizja pozwala człowiekowi łatwiej godzić się ze śmiercią. Lekarz, który się ciągle spotyka się z faktami śmierci i umierania, pod wptywem etosu chrześcijańskiego, ma bardziej przemyślany stosunek do tych spraw i dzięki temu w ogóle może funkcjonować w tym zawodzie, zachowując przy tym własne człowieczeństwo.
21

Lekarz-fachowiec, wrażliwy na lęki, ból i cierpienia drugiego człowieka, rozumiejący jego sytuację egzystencjalną, ma wszelkie podstawy ku temu, by być prawdziwym lekarzem.
Oczywiście nie tylko religia, w tym religia chrześcijańska w szczególności, wyrabia pozytywne postawy życiowe. Ale to ona, w tym wypadku, była przedmiotem naszych analiz. Należy się cieszyć z faktu, że kultura europejska przeniknięta jest miłosiernym duchem chrześcijańskim. Wątpliwości wysunąć można co najwyżej wobec kwestii, czy nie za łatwo każe się ona godzić człowiekowi, (lekarzowi, pacjentowi) z losem, w tym również z ludzkim cierpieniem i przyjmować jako wolę bożą zdarzenia, które przy innym nastawieniu, w duchu walki i dążenia do zmiany sytuacji za wszelką cenę, dałyby się jednak odwrócić. Współczesna cywilizacja dysponuje całą paletą środków, które są w stanie pomóc ciężko chorym pacjentom;
na przeszkodzie staje jednak często sam człowiek, w tym jego opory psychiczne, płynące czasami z przekonań religijnych. Jednakże, będąc w zgodzie z etosem chrześcijańskim, możemy jednocześnie powiedzieć, iż “nieodgadniona jest wola boża”, z czego wynika jednoznacznie, że wszelkie kontrowersyjne decyzje musi podejmować człowiek zawsze na własne ryzyko.
Nie należy również oczekiwać, że w dzisiejszych czasach etos chrześcijański, choćby z racji swego historycznego uwarunkowania, udzieli odpowiedzi na wszystkie pytania, na jakie napotyka medyk w swoim zawodzie. Daje mu jednak dobrą podstawę do tego, by nowe problemy mógł
on rozstrzygać już sam, we własnym sumieniu.

Artykuł dotyczy następujących zagadnień:

  • bynajmniej znaczenie
  • nieszczescia spadajace na hioba kolejnisx