kim sytuacją, jak np. pewne wypadki drogowe, nie zamierzone niedopatrzenia spraw, za które dany osobnik ponosi służbową odpowiedzialność itp. Przestępstwa zamierzone, płynące z antyspołecznych predyspo-^cji, ograniczone będą wyłącznie do osób kategorii A.
Z przedstawionego modelu wynika, że przestępczość nie powinna być cechą izolowaną od pozostałych cech osobowości, lecz stanowić przejaw szczególnie zaakcentowanej asocjalności; można przewidywać, że występuje ona razem z różnymi innymi formami tendencji asocjalnych, takimi,’ jak agresywność, złośliwość, obojętność na kłopoty innych, kłamliwość itd. Doświadczenie więzienne poucza, że takie cechy rzeczywiście spotyka się u typowych przestępców. Z drugiej strony jednak przedstawiony model wydaje się dostatecznie szeroki, aby objąć zarówno dawne modele przestępczości, jak i te typy przestępców, które w nich się nie mieszczą. Przestępstwo może być w pewnych wypadkach tylko “błędem moralnym”, na przykład u osób psychicznie mało przystosowanych, u których motywy egoistyczne strachu i gniewu łatwo przeważają nad dążeniami społecznymi i refleksją społeczną (osoby kategorii B), a nie można z góry wykluczać również możliwości, że w pewnych wypadkach asocjalność i przestępczość będą wyrazem “zła moralnego”, tzn. absolutnej asocjalności, niezdolności do wypracowania uspołecznionych form postępowania (prawy kraniec continuum). Ponadto galeria przestępców obejmować będzie szereg form, których nie da się zamknąć w wymienionych modelach, a które jednak w różnym stopniu spełniają kryteria asocjalności. Jest to więc, jak się zdaje, pojęcie ramowe, nie przesądzające psychologicznego mechanizmu poszczególnych form przestępczości i obejmujące wszelkie możliwe jej postacie.
Z rozumienia przestępczości jako przejawu asocjalności wynika nowe ujęcie reedukacji więźniów: mianowicie reedukacja przyjmuje tu postać resocjalizacji, czyli wtórnego uspołecznienia osób wykazujących skłon-^ności asocjalne. Więzienie stanowi swoiste środowisko, w którym przestępca przebywa przez kilka lat, a nieraz nawet dłużej, i powinno być tak zorganizowane, aby pod jego wpływem więzień mógł nadrobić braki w swym uspołecznieniu. Koncepcja ta różni się od innych rozwiązań penitencjarnych w kilku zasadniczych punktach.
Po pierwsze – w więzieniu pojmowanym jako zakład resocjalizacyjny reedukacja więźnia nie jest zadaniem poszczególnych specjalistów, psychologów czy psychiatrów-czynnikiem zasadniczym jest tu organizacja całego więzienia wraz z całym jego personelem. W resocjalizacji biorą więc udział zarówno funkcjonariusze, jak i personel specjalistyczny, choć każdy ma tu odmienne zadania.
Po drugie-resocjalizacja nie jest równoznaczna z “psychoterapią”. Jednostki asocjalne odbywające karę więzienia zasadniczo nie są ludźmi psychicznie chorymi, a więc nie należy mówić o ich “terapii”. Więzienia jako instytucji resocjalizacyjnej nie można porównywać ze szpitalem psychiatrycznym, a jeśli mielibyśmy dla niego szukać wzorów wśród innych instytucji społecznych, należałoby brać pod uwagę raczej zakłady wychowawcze.
Po trzecie – mówiąc o więzieniu jako o instytucji resocjalizacyjnej nie
podaje się żadnych sztywnych projektów oddziaływania na więźniów, nie widzi się panaceum reedukacyjnego ani w absolutnej izolacji ani w stosowaniu określonych represji. Resocjalizacja wymaga stosowania bardzo różnych środków oddziaływania reedukacyjnego i nie wyklucza żadnego z nich, byle by tylko prowadził on do celu, tj. do uspołecznienia więźnia, do wdrożenia mu poprawnych zasad współżycia społecznego jako normatywów jego postępowania.
I wreszcie, po czwarte – jeśli resocjalizacja ma mieć charakter racjonalny, a nie być tylko działaniem na oślep, płynącym z emocjonalnych nastawień czy osobistych preferencji personelu wychowującego, musi oprzeć się na wiedzy o człowieku i społeczeństwie.
Dlatego praktyka resocjalizacji powinna wyzyskiwać wyniki badań psychologicznych, socjologicznych i pedagogicznych. Współczesne nauki mówią, że osobowość ludzka jako czynnik wyznaczający postępowanie jednostki w poszczególnych sytuacjach powstaje i zmienia się według określonych praw. Jest to koncepcja deterministyczna, według której tendencje przestępcze i płynące z nich czyny przestępcze są produktem określonych uwarunkowań, a nie “wolnej woli” osobnika5. Ten właśnie de-terminizm jest podstawą optymizmu penitencjarzysty, wiary, że oddziałując na osobowość stosownie do praw, które rządzą jej przekształcaniem się, potrafi wtórnie nadrobić braki w uspołecznieniu jednostki i zlikwi-
6 Psychologia penitencjarna nie może opierać się na założeniu, przyjmowanym przez niektórych prawników, u nas np. przez Szerera (1964, s. 116 i nast.), że czyn przestępczy jest rezultatem “wolnej woli” czy “swobodnego wyboru” ze strony przestępcy, co dopiero decyduje o jego “winie”. Nie wchodząc tu w skomplikowaną dyskusję nad zagadnieniem determinizmu i indeterminizmu w psychologii, zaznaczę tylko, że jeśli przyjmiemy “wolną wolę”, nie zdeterminowaną niczym i dokonującą “swobodnego wyboru” między popełnieniem czynu asocjalnego i wstrzymaniem się od niego, nie możemy żywić żadnej nadziei na resocjalizację osobnika aspołecznego, bo ten właśnie czynnik, istotny dla regulacji zachowania, ex definitione nie zależy od niczego, a więc też od naszych wychowawczych oddziaływań. Resocjalizacja ma sens tylko wtedy, gdy-przeciwnie-założymy, że również i wybór dokonywany przez człowieka nie jest “swobodny”, lecz zdeterminowany z jednej strony sytuacją, a z drugiej-cechami jego osobowości, ukształtowanymi w toku całego dotychczasowego życia. Możemy wówczas żywić nadzieję, że przekształcając osobowość wpłyniemy również na sposób, w jaki osobnik dokonuje wyboru, między różnymi możliwościami działania. Wbrew stanowisku Szerera, że “gdyby wolna wola nie istniała, należałoby ją wynaleźć-w interesie racjonalności urządzeń życia społecznego” (1964, s. 118), psycholog penitencjarny musi przyjąć odmienne założenie:
gdyby ona nawet istniała, należałoby jej w interesie resocjalizacji nie brać pod uwagę, tylko tak organizować środowisko więzienne i oddziaływanie na więźnia, aby wykształcić u niego cechy osobowości umożliwiające poprawne dokonywanie wyboru w sytuacjach życia społecznego. Przedstawione tu uwagi polemiczne w niczym zresztą nie obniżają wartości pięknej książki Szerera, a z jego tezą, że przy wydawaniu wyroku sędzia powinien w jak najszerszej mierze uwzględniać osobowość przestępcy i jego możliwości resocjalizacyjne, autor mniejszej pracy w pełni się zgadza.
dować jej przestępcze predyspozycje. Fakty pomyślnej rehabilitacji inwalidów motorycznych i sensorycznych, oligofreników czy organików, udanej psychoterapii osób chorych psychicznie oraz reedukacji młodzieży trudnej wskazują, że nadzieje na przekształcenie osobowości człowieka nie są złudne.
2. Psychologiczna natura uspołecznienia i asocjalności
Opisując asocjalność jako predyspozycję do postępowania niezgodnego z dobrem ogółu społeczeństwa i jego pojedynczych członków, a uspołecznienie-przeciwnie-jako tendencję do zachowania zgodnego z tymi kryteriami społecznymi, charakteryzujemy te cechy tylko “od zewnątrz”, tj. od strony zachowań typowych dla osobnika asocjalnego czy uspołecznionego. Nasuwa się jednak pytanie, czym są te cechy rozpatrywane “od wewnątrz”, tzn. jaki jest psychologiczny mechanizm owych typowych form zachowania.
Otóż uspołecznienie można powiązać z obecnością w garniturze motywacyjnym jednostki dążeń, które O. Oppenheimer (1949) nazwał “społecznymi”. Charakteryzują się one tym, że za cel stawiają osobnikowi nie dobro własne, lecz dobro drugiego człowieka czy innych ludzi. Z tego punktu widzenia dążenia te przeciwstawiają się dążeniom osobistym, nastawionym na osiągnięcie przez jednostkę własnych korzyści, czy to materialnych (np. pożywienie), czy też kulturowych (estetycznych, poznawczych, ambicyjnych itd.).
Ludzi można charakteryzować z punktu widzenia tego, jaka jest proporcja czynnych motywów społecznych w ich garniturze motywacyjnym:
tych, których zachowanie jest wyznaczone wyłącznie lub w znacznym stopniu motywami osobistymi, nazywa się pospolicie “egoistami”, osoby zaś charakteryzujące się zrównoważeniem obu grup motywów czy nawet przewagę motywów społecznych określa się jako “uspołecznionych”, “dobrych”, “altruistów” itp.
Wydaje się jednak, że samo “dobre serce”, czyli posiadanie dobrze rozwiniętych motywów społecznych, nie wystarcza jeszcze do tego, aby człowiek był rzeczywiście uspołeczniony. Dążenia społeczne same w sobie mogą być motywem czynów aspołecznych, a nawet przestępczych: szereg bójek płynie stąd, że osobnik ujął się za kimś drugim i w jego obronie popełnił czyn aspołeczny; dążenia społeczne mogą też skłaniać do tolerowania – z życzliwości dla drugiego – jego asocjalnego postępowania. Nadmierna miłość rodziców, pobłażająca wybrykom dziecka, stała się nieraz powodem poważnych tragedii w późniejszym życiu dzieci, a “lojalne” krycie przestępstw popełnianych przez znajomych czy nawet dopomaganie im z “dobrego serca” w czynach przestępczych, w szeregu wypadków zaprowadziły jednych i drugich do więzienia. Idzie o to, że życzliwość
406
płynąca z dążeń społecznych jest czynnikiem emocjonalnym i wymaga kontroli “rozumu”, tj. samokontroli biorącej pod uwagę przyszłe dobro danego człowieka i dobro innych ludzi. Samokontrola skłania do zastanowienia się, czy najlepszym sposobem dopomożenia drugiemu w sporze z innymi jest krzywdzenie jego przeciwników i czy tolerując z życzliwością czyjeś aspołeczne zachowanie się, nie wyrządza się przez to krzywdy i jemu samemu, i innym.
Jednakże również sama intelektualna refleksja nad dobrem innych, bez emocjonalnej życzliwości, nie wystarcza do pełnego uspołecznienia. Istnieje intelektualna “miłość bliźniego”, przy której człowiek kieruje się motywami czysto osobistymi i postępuje społecznie nie dlatego, żeby drugiemu zrobić przysługę, ale ponieważ chce innym zaimponować swoją dobrocią, uzyskać jakąś “doskonałość osobistą”, zasłużyć na życie wieczne, a uniknąć piekła itd. Tacy bardzo “uspołecznieni” ludzie zapewne nie popełniają czynów przestępczych, ale też nie wahają się z zimną krwią i zupełnie niepotrzebnie sprawiać innym dużych przykrości “dla ich dobra”, i nie tylko się tym nie przejmują, ale nawet – tak jak średniowieczni inkwizytorzy-czerpią stąd zadowolenie, jak z “dobrze spełnionego obowiązku”. Za przykład mogą służyć rodzice, którzy wymyślają sami dla swego dziecka jakiś własny ideał szczęścia i narzucają go mu przemocą, nie bacząc na to, że dziecku zupełnie on nie odpowiada. Przypomina to postępowanie legendarnego rozbójnika greckiego, Prokrustesa, który ofiary swoje przemocą dopasowywał do specjalnego łóżka, skracając je, gdy były za wysokie, a rozciągając, gdy miały za niski wzrost.
Aspołeczność może się wiązać z zakłóceniami zarówno w obrębie motywów społecznych, jak i w samokontroli. B. Zawadzki (1959, s. 73) wyróżnia dwa typy socjopatów, tzn. osobników z predyspozycjami do asocjalnego zachowania: dysocjalnych i antysocjalnych. Dysocjalni – to ci, którzy mają dążenia społeczne i są zdolni do dokonywania moralnej samokontroli, ale zachowują się społecznie tylko w stosunku do pewnej wąskiej grupy, rodziny, kręgu przestępczego, gangu itd., natomiast pozostałych ludzi traktują jako wrogów czy przynajmniej takich, w stosunku do których nie obowiązują społeczne “reguły gry”. Wydaje się, że tutaj defekt osobowości polega przede wszystkim na zbyt wąskich, za słabo uogólnionych pojęciach społecznych, co ogranicza zarówno zakres dążeń społecznych, jak i decyduje o wadliwej samokontroli. Antysocjalni – natomiast to jednostki całkowicie pozbawione dążeń i więzi społecznych, czyli – jak formułuje to Zawadzki – “zdolności kochania i sumienia”. Zachowanie ich jest i kierowane wyłącznie motywami osobistymi, i nie kontrolowane z punktu widzenia dobra innych ludzi 6.
6 Tak rozumiane “uspołecznienie” ma niewątpliwie powiązania z “moralnością”. Istotą nakazów i zakazów moralnych jest przecież w istocie rzeczy przestrzeganie dobra innych ludzi, czyli tzw. “miłość bliźniego”, niezależnie od tego, czy się je uzasadnia w terminach religijnych czy w terminach takiej lub innej filozofii. Sprawą
Jak wynika z tych rozważań, przestępczość nie musi polegać na zupełnym braku uspołecznienia, na antysocjalności. Można zapewne zaryzykować twierdzenie, że większość ludzi wykazujących wyraźne tendencje przestępcze to są socjopaci “dysocjalni”, czyli ci, u których istnieją i dążenia społeczne, i pewne formy społecznej samokontroli, lecz są wadliwie ukształtowane. Uspołecznienie ich ogranicza się do rodziny, przyjaciół, osobistych kolegów itd., a ludzie nieznani to “obcy”, a nawet “wrogowie”, wobec których nie stosuje się kategorii społecznych, można ich bez skrupułów łupić, okradać, oszukiwać i kaleczyć. Obserwacje codziennego życia w więzieniu wskazują, istotnie, że więźniowie są często przywiązani do swoich rodzin, potrafią kierować się przyjaźnią i solidarnością względem kolegów, oburzają się na wypadki niesprawiedliwego traktowania ich, niekiedy nawet dokonują samouszkodzeń, protestując przeciw krzywdzie nie własnej, ale współwięźnia. Nie czują się jednak solidarni ze światem ludzi wolnych, a władze więzienne z reguły uważają wręcz za swoich wrogów.
Zapewne czasami – choć chyba nie tak często, jak się sądzi powszechnie-spotyka się typ przestępcy nie tylko dysocjalnego, ale też “zimnego”, kompletnego egoisty, pozbawionego wszelkich uczuć społecznych. Nie znaczy to, że jest to człowiek w ogóle chłodny uczuciowo, przeciwnie-może on być nawet emocjonalnie bardzo pobudliwy, ale uczucia ijego dotyczą wyłącznie korzyści i szkód osobistych, nie potrafi on zaś sprzyjać komuś, cieszyć się jego radością, współczuć mu w niedoli ani doznawać uczucia wdzięczności. Jest zdolny do krzywdzenia innych z zupełnie zimną krwią, a sprzymierzanie się z innymi ma u niego cel wyłącznie osobisty, nie jest oparte na przyjaźni ani nie zobowiązuje -go do solidarności. Takie osobowości określano kiedyś mianem “morał msa-nity” (obłęd moralny), a dziś zalicza się je powszechnie do kategorii “psychopatii”, stwierdzając tym, że motywy społeczne uważa się za istotę człowieczeństwa, a ich brak za defekt patologiczny. Można mieć jednak co do tego wątpliwości, skoro z jednej strony – wiadomo, że egoizm może być produktem wychowania w aspołecznej kulturze, z drugiej – że nie każdy egoista musi być zarazem przestępcą.
Artykuł dotyczy następujących zagadnień:
- asocjalnosc
- asocjalność definicja
- tendencje asocjalne i antysocjalne
- zachowania asocjalne psychologia społeczna
- asocjalne
- dysocjalnosc
- mechanizm asocjalności
- antysocjalnosc
- cechy asocjalne
- asocjalność w resocjalizacji definicja
- dysocjalnosc asocjalnosc
- asocjany
- więzień asocjalny
- dysocjalne przejawy społeczne