Psychiatria.

Przekonanie, iż poznanie szczegółów budowy narządów, tkanek, komórek i ich części pozwoli lepiej poznać funkcjonowanie organizmów żywych legło u podstaw medycyny pokanezjańskiej.
Pod wpływem paradygmatu kartezjańskiego zrodził się w myśli medycznej tzw.model biomedyczny.
Wedle tego modelu ciało ludzkie w trzy wieki po Kartezjuszu traktowane jest nadal jak maszyna, a choroba interpretowana jako nieprawidłowe funkcjonowanie mechanizmów biologicznych tej maszyny, badanych z punktu widzenia biologii komórkowej i molekularnej.
Skupiając uwagę na coraz mniejszych elementach ciała ludzkiego, współczesna medycyna traci często z oczu samego pacjenta jako istotę ludzką, która nie chce być traktowana jedynie jako suma narządów, tkanek i komórek.
Ten redukcjom styczny model biomedyczny zapanował zwłaszcza wszechwładnie w neuroanatomii, neurofizjologii i w neuropatologii.
Używając coraz dokładniejszych, wręcz wyrafinowanych metod badawczych w zgłębianiu ujemnie układu nerwowego osiągnięto zadziwiający postęp.
W tych poszukiwaniach gubi się jednak zjawiska psychiczne-, duchowe”-które nie chcą się zmieścić w wywodzącej się od siedemnastowiecznych jatrornechanistówzasadzie Pondere, mensuru et numeru Deus omniu jecit (Bóg wszystko stworzył wagą, miarą i liczbą) .
Naukowe miałoby być tylko to, co da się wyrazić w kategoriach matematyczno-fizycznych.
Jak jednak ważyć, mierzyć i wyrażać liczbowo myśli, wyobrażenia, uczucia i inne podmiotowe przejawy życia psychicznego?
Ten negatywny, powiedziałbym więcej, pogardliwy stosunek do psychologii i psychiatrii wśród niektórych przedstawicieli medycyny somatycznej wynikał i często wynika z traktowania obszaru zainteresowania tych dziedzin jako mniej ważnego, drugorzędnego, gdyż, mało poznawalnego”.
Tutaj dopatrywałbym się jednego ze źródeł owego paradoksu, o którym wspomniałem na początku.
Każdy medal ma jednak dwie strony.
Trudno bowiem zaakceptować postawę niektórych przedstawicieli skrajnego odłamu psychiatrii biologicznej (organicznej) , którzy przejęci entuzjazmem dla modelu biomedycznegopróbowali, i czynią to niestety nadal, zrozumieć zjawiska psycbofijologicznei psychopatologiczne wyłącznie w wąskich kategoriach zmian morfologicznych i zakłóceń fizjologicznych w układzie nerwowym.
Hołdują oni, jak widać, kartezjańskiemu podejściu mechanistycznemu (człowiek postrzegany jako maszyna) .
W odpowiedzi na te postawy narodził się właśnie inny skrajny kierunek w psychologii i psychiatrii, któremu początek dała psychoanaliza S.
Freuda, a dalszy rozwój zapewnili psychologowie i psychiatrzy o orientacji psychodynamicznej (humanistycznej) .
Trzeba zresztą przyznać, że w całej historii medycyny i psychiatrii nikt poza Freudem nie stał się tak głośny poza kręgami zawodowymi.
Niewiele też przypadków popularności znaleźlibyśmy w całej historii kultury.
Poglądy freudystów budziły w ruwnym stopniu podziw i uwielbienie, jak i sprzeciw, i szyderstwa.
Wpłynęły one, zwłaszcza naruszenie przez psychoanalizę tzw.tabu seksualnego, na twórców antropologii, socjologii, etnografii, sztuki i kultury.
Nie ulega jednak wątpliwości, iż obydwa przeciwstawne kierunki w psychiatrii, a więc zarówno biologiczny, jak i psychologiczny, mimo obecnego postępu, są wyrazem redukcjonistycznego podejścia du zjawisk psychicznych w normie i patologii.
Trzeba wreszcie wspomnieć o jeszcze jednym kierunku, którego twórcy przyjęli postawę krytyczną zarówno wobec psychiatrii biologicznej, jak i humanistycznej, chociaż w gruncie rzeczy jest on również przejawem redukcjonizmu.