(tak a propo jest już po ślubie). Jedną z takich ważnych rzeczy, którą pacjent przywoływał ze swoich doświadczeń, które jego zdaniem kształtowały obraz samego siebie było to, że on nielubiany przez swoich rówieśników, zwłaszcza w szkole podstawowej, nikt się nie chciał z nim bawić, kolegować, nikt go nie kochał, był dobry intelektualnie, brali od niego lekcje, ale nim mu w zamian nie dawali. To jest doświadczenie, wspomnienie. Jest taka jego wiedza, emocje , które mówią , że poczucie krzywdy, poczucie poniżenia, brak akceptacji z każdej strony – jeżeli stosujemy tę formę terapii to mówimy mu tak: mój drogi, musiały być powody, to że oni się wobec ciebie tak zachowywali, to prawdopodobnie było czymś spowodowane. Co takiego? Paskudni ludzie w twojej klasie?- niewątpliwie; wszyscy?- wszyscy. No to poprzypominaj ich sobie- Józek, Staszek, Kasia itd. Co następuje: z ogólnego wrażenia następuje zróżnicowanie- zobacz, teraz wszyscy maja imiona , nazwiska, teraz maja twarze i teraz zobacz kto się jak zachowuje. Jedna z nich się bardzo do niego zalecała (7-8 klasa). I co? Ośmieszył się tylko, zrobił coś takiego, że jak zobaczył, że taka jedna się znalazła to się rzucił na nią, tak się zachowywał, że cala klasa miała ubaw, ponieważ to było tak dziecinne, tak demonstracyjne. Pierwsza refleksja jaka przychodzi to: ja miałem w tym swój udział. Dalsze przyglądanie się jakby bardzo konkretnym zdarzeniom, to nie jest wydobywanie w przeciwieństwie do psychoanalizy z nieświadomości, tam nie ma tłumienia, tam jest rodzaj czegoś co złożyło się na szereg doświadczeń, które nie muszą być pamiętane, ponieważ one złożyły się na teka nazwijmy to ukrytą treść wiedzy o sobie, że mnie krzywdzono, wyśmiewano- to jest niezróżnicowane. W momencie jak próbujemy wracać do tamtych zdarzeń- te zdarzenia są pamiętane, one nie budzą tak dużego oporu jak byśmy to widzieli w psychoanalizie, że budzi się tam lęk- nie, tam się budzą uczucia negatywne bo wiedza o sobie, czyli o własnym udziale przebiegu mojego życia jest przykre, jeżeli ja odkrywam, że to ja w pewnym sensie zrobiłem, że nawet jak jej się podobałem to ją naraziłem na ośmieszenie, żarty. W wyniku tego typu analizy , wracania do tamtych wspomnień, było to, że on ilekroć się znalazł w klasie, na przerwie , gdziekolwiek, to jedyną rzeczą, która go satysfakcjonowała to wtedy, kiedy wszyscy byli nim zajęci, kiedy to on mówił, opowiadał, tłumaczył itd. On nie pamiętał, nie zdawał sobie jakby z tego sprawy, natomiast wracając wspomnieniami do tego on nadaje nowe znaczenie zdarzeniom, do tej pory znaczenie tamtych zdarzeń mówiło: ludzie mnie nie lubili, wyśmiewali, nikt się ze mną nie chciał kolegować, każdy uważał, że jestem fajtłapa. On powiada: ja miałem w tym swój udział, wszystko jest prawdą, że oni się tak zachowywali, ale nie jest prawdą, że z jakichś szczególnych względów, albo złości do mnie, albo ich podłości- tylko dlatego, że ja się przyczyniłem. Oczywiście możemy powiedzieć , że to w prostej drodze prowadzi do depresji, bo jeżeli człowiek zaczyna siebie czynić odpowiedzialnym za negatywne zdarzenia, no to Beck się kłania. Tym czasem jest wręcz przeciwnie: to pokazuje, że ja mogę być sprawcą swoich konsekwencji z tego co się w moim życiu dzieje. Oczywiście oprócz tych brzydkich rzecz)”, które próbuje określić poprzez udział własny, tam następuje wspomnienie zdarzeń pozytywnych i różnych doświadczeń, których sam także był sprawcą. To jest poszerzenie świadomości o sprawczej roli własnych zachowań zewnętrznych, ale także sprawczej roli własnych przeżyć.
Bardzo często w skargach naszych pacjentów (czy nawet naszych własnych skargach) jest: chcielibyśmy zmienić tego, który sprawia nam tyle różnych przykrości- mąż, dziecko, rodzic- oni się powinni inaczej wobec mnie zachowywać, powinni się zmienić. To nie jest możliwe i to nie oni są źródłem tak naprawdę naszych dyskomfortów, tytko każdy z nas albo sobie pozwała na to, albo nie pozwala na to, albo chce tych negatywnych konsekwencji, albo chce pozytywnych konsekwencji. I tak naprawdę zmienić się mogą tylko je w sobie samego, nie jestem w stanie wpłynąć na kogoś innego ponieważ każdy ma swoje powody dla których się zachowuje w określony sposób. W oparciu o taka analizę takich zdarzeń np.: w przypadku matki jest problem jasny i oczywisty, że ten pacjent ma do niej (i tu nie trzeba być dużym psychologiem) dużo uczuć negatywnych, a także do dziewczyny i niekoniecznie, że on z matki przenosi na dziewczynę- to jest normalne, to nawet człowieka którego się kocha to często by się chciało zmienić przynajmniej. W przekonaniu naszego pacjenta jest to, że on nie jest dobry, a matka oczekiwała, że on będzie zawsze dobrym dzieckiem i on to kupił jako własne i on w związku z tym jako dobre dziecko nie może mieć do matki o nic pretensji. Zadanie: wymyślić pacjenta, którego problemy by pasowały do terapii psychoanalitycznej, do interpretacji w koncepcjach psychoanalitycznych, żeby miał takie zdarzenia, cechy, objawy, żeby pasował jak ulał do wyjaśnienia koncepcji psychoanalitycznych; też do koncepcji behawioralnej i do poznawczej.
Wróćmy do naszego pacjenta z tym objawem chęci użycia ostrego narzędzia w celu unieszkodliwienia własnej matki i przyszłej żony
- Definicje.
- Patogeneza i epidemiologia.